środa, 15 maja 2013

Miejski galimatias


Ostatnio zażywając joggingu po jakże urokliwym Toruniu, zwróciłam szczególną uwagę na to co zawsze mnie otaczało tj. "bazgroły". Wszędzie są podpisy, jakieś grafiki i używając słowa "wszędzie" mam na myśli, że zapełniają one najdziwniejsze przestrzenie np. skrzynka, mur, most, chodnik, ściany i wiele, wiele innych.
Zastanowiło mnie primo kto to robi, a secundo po co?
Chyba mogę zaryzykować, że tymi ambitnymi twórcami mogą być w większości chłopcy w wieku nastoletnim i trochę starszym (ot wniosek poparty przez wiedzę wynikającą z dokumentów o grafficiarzach itp.).
Pozostaje pytanie "po co?" no i to zdaje mi się trochę bardziej skomplikowane. Nie jestem znawcą tematu, ale ze szczątkowej wiedzy o miejskim graffiti wyciągnęłam wnioski, że ważna jest walka o te samą przestrzeń. Myśl, że podpisanie bloku, w którym mieszkamy jest w jakimś wymiarze bardziej nasz. Chodzi o zawłaszczenie przestrzeni pod podpis (napewno każdy widział jakąś ścianę już zagraffitowaną, a jednak dodatkowo to graffiti jest zniszczone kolejnym, niepasujacym podpisem), ale także naznaczona przez nas przestrzeń, jest już nasza.

Jak nietrudno się domyślić, zdjęcie pochodzi z Łodzi, gdzie graffiti kibiców przerodziło się w walkę. Przez to naznaczanie terenu, doskonale wiemy, gdy przemieszczamy się po Łodzi, w których dzielnicach ważniejszy jest ŁKS, a w których RTS.

Oczywistym jest, że to nielegalny proceder – toczenie grafficiarskiej wojny na świeżo malowanych powierzchniach należących np. do urzędów państwowych.

Kolejne przykłady z głośnej już walki między ŁKS a RTS:





Dla mnie te napisy są zabawne i wolę takie oblicze kibicowskiej wojny niż przekleństwa z błędami.


Czasami impresje na wspólnej przestrzeni miejskiej to niezrozumiałe dla większości bazgroły, nierzadko pozbawione walorów estetycznych. W miastach jednak góruje miszmasz, dlatego znajdziemy także obrazy, które śmiało nazwiemy sztuką, poza tym popularne są szablony, które propagują np. pożądane zachowania polityczne – ideologie.

Nie wiem czy moja interpretacja jest odpowiednia, ale zdaje się, że fan Elany narysował jej symbole na jakimś budynku i się przy tym podpisał? 

Uwolnienie konopi zapewne ma się ideologicznie do rzeczywistości. Toruń

Przypadek budynku "oblepionego" ekspresją, której nie jestem nawet wstanie przeczytać. Toruń

Toruń, szablon zamaskowanego (?) kangura.

Dla mnie z tych napisów nic nie wynika, ale może dla kogoś ma to większą wartość.
Toruń
Toruń
Istnieje teoria według której takie napisy są próbą oswojenia tej niczyjej przestrzeni miejskiej. Mogę się z tym zgodzić, ale moim zdaniem to niebezpośredni powód. Wiele napisów wynika z chęci przekazania pomysłu, pochwalenia się swoimi umiejętnościami plastycznymi, ale także z nudy jak mniemam. Trzeba zauważyć, że to nie są napisy/ekspresje, które raz stworzone zamarły niezmieniane. Nierzadko pojawiają się odpowiedzi na różne hasła:

Toruń

W mojej opinii próby zawłaszczania przestrzeni publicznej w ten sposób mogą być ciekawe i zabawne, godne swojej pozycji na publicznej ścianie. Jednak bywają także akty chuligańskie, które nie niosą ani żadnego przesłania, ani walorów estetycznych, co budzi zrozumiały sprzeciw innych osób - tak właśnie to wygląda gdy wielu ludzi dzieli wspólną, ograniczoną przestrzeń. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz