wtorek, 28 maja 2013

Gdzie jest krzyż?! Czyli współczesna przestrzeń wiejska.

Niedawno opisałam zawłaszczanie przestrzeni miejskiej, walkę o nią wśród mieszkańców miasta, a teraz zainspirowana wydarzeniami w mojej wiosce pomyślałam o przestrzeni wsi.

Należy przede wszystkim zauważyć różnice między tymi dwoma miejscami. Po pierwsze miasto posiada więcej mieszkańców, zabudowa jest gęsta. Na wsi jest odrobinę inaczej, domy są w dużej odległości od siebie, przestrzeni niczyjej – gminnej jest wiele i przeważnie jest ona najwyżej zaśmiecana, co uchodzi uwadze mieszkańców (pomijam służby leśne, które co jakiś czas sprzątają). Jednak jest ona zarazem niczyja jak i wspólna, ponieważ wykształciło się pojęcie "nasze" co w mieście jest prawie nierealne ze względu na ilość ludzi jak i to, że oni się ze sobą nie znają, tak jak ludność wsi. Tak dochodzę do opowieści o całkiem niecodziennej sytuacji, która zdarzyła się w mojej małej miejscowości.  

Niedaleko mojego domu, przy zakręcie drogi stał krzyż, zwykły, wysoki, drewniany krzyż. Stał tam od kiedy pamiętam. Po jakimś czasie ktoś go przemalował z czerwonego na czarny i przystrajał jakimiś brzydkimi kwiatami – czułam się niekomfortowo, już te zmiany mało mi odpowiadały, ze względu na wewnętrzne przekonanie, że niektóre rzeczy powinny na zawsze zostać takie jakie są, tym bardziej, że ten krzyż był zarówno mój jak i wszystkich mieszkańców.



Pewnego dnia przyjechała do niego ekipa "remontowa", opłacona przez jakąś kobietę, która poleciła zdjąć drewniany krzyż i na jego miejsce powiesić metalowy. Na moich oczach ktoś uczynił te zmianę, a na końcu porąbał drewniany, krzyż, który stał tam tak wiele lat. Nie jestem obiektywna pisząc ten tekst, dlatego wspomnę, że gdy rąbali coś, co towarzyszyło krajobrazowi mojej miejscowości od kiedy pamiętam, czułam się, jakby ktoś amputował mi z mojej świadomości coś ważnego.


Początkowo nikt nie reagował na zmianę, ponieważ zrobiono to szybko i fachowo na tyle, że większość ludzi pomyślała, że krzyż był czyjąś własnością i ten ktoś mógł uczynić z nią co chciał (niefortunnie zastępując go metalowym ochydkiem).



Jednak po dniu, gdy wszyscy otrząsnęli się z marazmu ktoś zareagował. Zwołano sołtysa wsi i dochodzono kto i jakim prawem dokonał tej niefortunnej zmiany. Dochodzenie dowiodło, że żaden mieszkaniec naszej wsi nie wiedział o zamiarach jednej pani, która poczuła, że może zrobić z teoretycznie niczyją przestrzenią wszystko (wspomnę od niechcenia, że pani ta nie jest nawet mieszkanką mojej miejscowości, po prostu pomyślała, że stary krzyż jest brzydki, i że najlepiej będzie jak z własnej kieszeni zakupi inny, jej zdaniem lepszy model). Przy tej okazji dowiedziałam się wiele na temat historii drewnianego krzyża, okazało się, że w tym miejscu krzyż stał od kiedy pamiętają wszyscy mieszkańcy. Ok 50 lat temu był wymieniany spontanicznie przez pracowników służby leśnej, ponieważ poprzedni spróchniał. Zapewne tak długa historia tego miejsca jest bardzo ważna w tej opowieści, ponieważ mieszkańcy tej wsi byli na tyle zdegustowani zachowaniem obcej kobiety, że kazali jej zabrać krzyż, a miejscowy leśniczy zaoferował pomoc przy przywróceniu drewnianego krzyża.

Wydaje mi się, że ta opowieść jest dowodem na to, że na wsi występuje pojęcie "nasze", np. Nasza wieś, nasze drogi, nasz las, nasze kapliczki i krzyże, a jeśli ktoś chce coś zmienić musi mieć NASZĄ zgodę. Zdaje się, że na to zachowanie jest jeszcze pozostałością po dawnym zżyciu mieszkańców wiejskich przestrzeni. Biorąc pod uwagę opowieści osób starszych ode mnie, które wychowywały się na wsiach, ok 40/50 lat temu, to zachowanie jest dużo słabsze niż kiedyś, a jednak nadal rzutuje ono na rzeczywistość wsi. Być może moje myślenie idzie o krok za daleko, ale dla mnie to jest oczywiste następstwo poczucia przynależności do danej społeczności, danego miejsca, z którym łatwo jest się nam identyfikować. W mieście jeśli takie zjawisko występuje to na o wiele mniejszą skalę – zainteresowanie jest wtedy jeśli ktoś obcy modyfikuje czyjąś konkretną własność, bądź nikt nie kryje oburzenia przy aktach wandalizmu, ale rzadko zdarza się taki spontaniczny ruch, który chce naprawić zaistniałą sytuację.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz